Burmistrz nie ma najmniejszego pojęcia, ile tycich mieszkańców ma Pindondirów. Jest zbyt leniwy, żeby policzyć, a nie chce pytać swojej jeszcze bardziej leniwej żony. Zdecydowanie jest to szanowny, poważany i poważny obywatel. Jest równie stary jak najstarsza książka w mieście, której zresztą jest dumnym właścicielem. Studiował przez długie lata, ale z pustego i Salomon nie naleje.
Co to właściwie za miasteczko - ten Pindondirów? Żeby je odwiedzić, trzeba iść cały czas prosto, wspiąć się na siedem gór i przepłynąć siedem rzek. Przy siódmej rzece leży piękne miasto, a tysiąc kroków za nim - niewielka wioska. Przy wiosce rozciąga się pole owsa, w którym znajdziesz małą mysią norkę. Wystarczy w nią zajrzeć, żeby zobaczyć miasteczko Pinďondírov - bo tak brzmi jego oryginalna nazwa - w całej okazałości. Przejdź się jego uliczkami i poznaj sympatycznych, choć nieco zrzędliwych mieszkańców miasteczka stworzonego przez czeską ilustratorkę Michaelę Machotovą.